Kawiarnia „To Lubię” powstała wcześniej niż Facebook stał się naszą drugą rzeczywistością, więc wszelkie skojarzenia z niebieską ikonką powinny być przypadkowe, chociaż pewne analogie są. Podniesiony kciuk zdecydowanie się temu miejscu należy. Po drugie w „To Lubię” jest trochę jak w innej rzeczywistości. Nie wirtualnej, ale filmowej. Coś między krainą Narnii, a domem Królowej Śniegu. Może jest tam też coś z chatki z piernika… Z pewnością jest bajkowo.
„To Lubię” na parterze ma malutka salę, z zaledwie czterema stolikami, barem i szafą. W szafie różne różności: przetwory, miody – wszystko domowe, do kupienia od ręki. Można zabrać ze sobą do domu odrobinę magii tego miejsca.
Na parterze można usiąść na parapecie. Nie ukrywam, że to moje ulubione miejsce. Można z niego godzinami oglądać przechadzających się brukowaną kostką turystów i mieszkańców.
W górnej sali jest trochę więcej miejsca, ale nie mniej przytulnie. Lekko przyćmione światło, które wpada do środka, że jest tam tajemniczo i intymnie. Ma się wrażenie, że czas zastyga tam w miejscu.
Można bez końca rozkoszować się w kawie z ciepłym mlekiem, gorącej czekoladzie czy kakao. Oczywiście nie brakuje tu też ręcznie robionych ciastek i ciasteczek. Dosłownie kraina mlekiem i miodem płynąca.
„To Lubię” jest kawiarnią wyjątkową, ukrytą za masywnymi, żeliwnymi drzwiami, ostoją w natłoku gwarnych, turystycznych restauracji Nowego i Starego Miasta. Zdecydowanie lubię to!
To Lubię
ul. Freta 10
Otwarte: 9.00 – 22.00