CHCIEĆ TO MÓC. Ile razy to słyszeliście? Ja chyba z tysiąc, Wy pewnie też. Ale mało jest historii udowadniających, że to prawda. Że można wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu odnieść sukces. A jednak! Kawiarnia „Kubek w Kubek” na ulicy Grażyny to miejsce, które chętnie się odwiedza, ale o którym jeszcze ciekawiej się słucha. Posłuchajcie i Wy tej historii:
Trzy dziewczyny, młode mamy: Joanna, Olga i Małgorzata. Bez pracy, bez doświadczenia w gastronomii, za to z małymi dziećmi na ręku postanowiły stworzyć wspólny biznes. Kawiarnię w mało uczęszczanej lokalizacji. Czy to się mogło udać? Nie. Czy im się udało – TAK 🙂 Dziś wprawdzie prowadzą kawiarnię już tylko we dwie (Olga&Gosia), jednak bez wątpienia można powiedzieć, że dopięły swego. „Kubek w Kubek” to jedna z najpopularniejszych kawiarni na Starym Mokotowie.
Kawiarnia działa już od trzech lat i doprawdy nie wiem, jak to zrobiły, ale lokal prawie zawsze jest zapełniony. Może to zasługa zachwalanych na całą Warszawę śniadań i deserów oraz tego, że w lokalu każdy może czuć się jak u siebie w domu. Można nawet przyjść ze swoim ulubionym kubkiem na kawę.
Kawiarnia nie jest duża i jak wiele popularnych miejsc jest utrzymana w stylistyce biało – czarnej z dodatkiem naturalnego drewna. Urzekły mnie jednak świeże kwiaty na każdym stoliku. Lubię takie detale. W kąciku – jak na kawiarnię założoną przez mamy przystało – stoliczek dla dzieci i dwa kosze zabawek.
Jak wygląda ich biznes po trzech latach? Rozwinął się na tyle, że założycielki nie muszą już stać non stop za barem, mają od tego ludzi, a same mogą spokojnie zajmować się sprawami organizacyjnymi czy biurowymi oraz rodziną 🙂 W czasie mojej sobotniej wizyty nie było akurat żadnej z założycielek, a za ladą stała sama młodzież. Nie to, żebym miała coś przeciwko zatrudnianiu młodych pracowników, ale zamówiłam przy barze kawę, po czym zostałam poinformowana, że moje zamówienie zaraz zostanie podane do stolika. Czekam i czekam. 10 minut minęło, klientów nowych nie ma, dziewczyny z obsługi patrzą w telefony, włączają muzykę… A mojej kawy nie ma. Myślę sobie – zapomniały. I niestety miałam rację. Trochę smutno, ale jestem im to w stanie wybaczyć. Niech się uczą. Po przeczytaniu tej recenzji na pewno dostaną swoją lekcję.
No, ale nie zmienia to faktu, że nawet przyjemnie mi się w „Kubku” siedziało, jak już dostałam tę kawę. A była to flat white i była bardzo smaczna, choć nie miała specjalnych walorów wizualnych w stylu wzorków na pianie (tu na zdjęciu ponad połowa już upita, tak mi smakowała). Kawa jest palona specjalnie dla klientów kubka.
Ceny kaw i innych napojów przedstawiają się następująco (fotka mi wyszła lekko nieostra, ale chyba przeczytacie):
Oferta śniadaniowa jest taka (swego czasu „Kubek” był okrzyknięty przez Gazetę Stołeczną najlepszą śniadaniownią):
A do mojej kawy zamówiłam jeszcze tiramisu (12zł). Było bardzo dobre, ale nie powalające.
Ogólnie, poza małą wpadką z zapominalską obsługą wizyta była bardzo udana. Cieszę się, że tym trzem (teraz już dwóm) ambitnym kobietom udało się odnieśc sukces i połączyć pracę zawodową z rodziną 🙂
Jeśli macie ochotę wpaść do „Kubka” w najbliższym czasie to macie ode mnie i od właścicielek
20% zniżki na kawę na hasło „Dzień Dobry Mokotów”. Promocja potrwa tylko do 11 maja!
Zapraszam! 🙂
„Kubek w Kubek”
ul. Grażyny 16
PS Dla jasności – ten post nie jest sponsorowany.